KRAKÓW—Znany turystom i przewodnikom turystycznym lew o imieniu Mopane, który żył w Parku Narodowym Hwange w Zimbabwe został zabity przez amerykańskiego myśliwego. W tym celu wywabiono zwierzę z obszaru parku. Ta historia przypomina trgiczne zdarzenie z udziałem lwa Cecila zabitego w podobnych okolicznościach w 2015 roku – alarmuje międzynarodowa organizacja zajmująca się obroną praw zwierząt Humane Society International (HSI).
Wszystko wskazuje na to, że trzynastoletni Cecil został wywabiony z parku resztkami słonia i zabity już poza jego granicami. Mopane, ktory miał około 12 lat był jednym z największych lwów w Hwange. Wspólnie z innym samcem, Sidhule, opiekował się dwoma samicami i sześcioma młodymi lwami. Od dłuższego czasu lokalna społeczność obawiała się o los Mopane. W 2019 roku pierwszą ofiarą polowań dla trofeów stał się Sidhule.
Kitty Block prezeska organizacji Humane Society International nie potrafi ukryć swojego oburzenia całą sprawą: Mopane był głową rodziny i pełnił ważną role w życiu lwiego stada. Utrata takiego samca sprawi, że w śmiertelnym zagrożeniu znajdą się młode osobniki, które będą chciały wyeliminować nowe samce, przejmujące kontrolę nad pozbawioną lidera grupą. Tak jak w przypadku Cecila sześć lat temu czerpanie rozrywki z perwersyjnego zajęcia jakim jest zabijanie tych charyzmatycznych zwierząt doprowadziło do tragicznej śmierci kolejnego lwa. I znów myśliwy uganiający się za trofeum i wydający w tym celu dziesiątki tysięcy dolarów pokazuje, jak wielkie szkody może wyrządzić człowiek. Smutne jest również to, że USA są największym importerem trofeów łowieckich na świecie. Czas z tym skończyć!
Zabicie Cecila, a teraz Mopane coraz mniej dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę dane dotyczące importu trofeów łowieckich z lwa afrykańskiego. Okazuje się, że tylko w latach 2009-2018 aż 7667 trofeów łowieckich z tego gatunku zostało wwiezionych do USA i Unii Europejskiej. UE jest zresztą drugim co do wielkości importerem takich trofeów na świecie, zaraz po Stanach Zjednoczonych. Jak wynika z ustaleń HSI w okresie od 2014 do 2018, do Europy przywieziono aż 889 trofeów z lwów. Polska również odgrywa w tym procederze ważną role, a trofea z lwów są drugim pod względem popularności wśród polskich myśliwych.
Iga Głażewska, dyrektorka HSI/Europe w Polsce podkreśla: Ten wstrząsający przypadek zabicia Mopane, podobnie jak wcześniej Cecila, jest dobrą ilustracją tego, jak okrutnym i zabójczym zajęciem jest polowanie dla trofeów. Wykorzystuje się do tego celu nieetyczne metody, jak nęcenie, bez oglądania się na skutki związane z zabiciem osobnika przewodzącego grupie rodzinnej, co ma wpływ nie tylko na jego stado, ale i na całą populację. A to wszystko dzieje się tylko po to, żeby zdobyć trofeum. To dlatego apelujemy już dziś do polskich i europejskich polityków o jak najszybsze wprowadzenie zakazu importu trofeów łowieckich.
Obecnie HSI prowadzi prace nad wdrożeniem podobnego zakazu w USA i Wielkiej Brytanii, zabiegając jednocześnie o zakaz eksportu trofeów z lwów z RPA.
Dodatkowe informacje:
W naturze, w Afryce, żyje zaledwie 20 000 lwów
Wśrod lwów występuje zjawisko “dzieciobójswta” w przypadku przejęcia kontroli nad grupą rodzinną przez nowego samca, który chce przystąpić do rozmnażania, a lwiątka stanowią przeszkodę w zapłodnieniu samic wychowujących potomostwo poprzedniego samca. Do tego zjawiska przycznia się zabijanie samców lwa przez ludzi.
Kontakt dla mediów: Iga Głażewska: iglazewska@hsi.org
Humane Society International
W piątek 23 lipca rozpoczynają się w Tokio XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie. Japońskie władze promują je jako najbardziej zielone igrzyska w historii. Jak jednak przekonują w liście otwartym do premiera Yoshihide Suga organizacje ochrony zwierząt, Japonia nie zdobędzie złotego medalu w ochronie środowiska dopóki nie zaprzestanie okrutnej praktyki komercyjnego połowu wielorybów.
Sygnatariusze listu wystosowanego do japońskich władz z inicjatywy Humane Society International chwalą Japonię za szereg przedsięwzięć na rzecz środowiska, podkreślając jednocześnie, że ubój wielorybów nie tylko powoduje ogromne cierpienie zwierząt, ale także zabija jednych z najważniejszych strażników środowiska na naszej planecie.
Jak czytamy w liście: “Znajdujemy się w kluczowym momencie naszych globalnych wysiłków, aby zapobiec katastrofalnemu załamaniu klimatu, a głośne, międzynarodowe wydarzenia, takie jak Igrzyska Olimpijskie, stanowią ważną platformę do promowania ochrony środowiska. Zobowiązania Japonii w zakresie ochrony planety muszą jednak wykraczać poza Stadion Narodowy i podia z plastikowych odpadów, medale z recyklingu oraz przyjazną środowisku odzież sportową. Wieloryby odgrywają kluczową rolę w wychwytywaniu i magazynowaniu szkodliwego dwutlenku węgla – gazu cieplarnianego, który jest głównym czynnikiem przyczyniającym się do zmian klimatycznych. Jednym ze sposobów, w jaki to robią, jest żerowanie na dużych głębokościach, a następnie wypróżnianie się bliżej powierzchni wody. W ten sposób dostarczają one istotnych składników odżywczych fitoplanktonowi, który rośnie na oświetlonej słońcem powierzchni. W skali globalnej, fitoplankton pochłania do 35% całego wytwarzanego antropogenicznie dwutlenku węgla. Wieloryby magazynują również tony dwutlenku węgla w swoich ciałach, a gdy umierają ich tusze opadają na dno morskie, bezpiecznie zamykając średnio 33 tony CO2 na setki lat.”
Jak stwierdza Iga Głażewska, dyrektorka polskiego oddziału organizacji Humane Society International: “w tym tygodniu japoński rząd z dumą rozpocznie letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio oraz będzie świętował swoje ekologiczne osiągnięcia. Ale jeśli spojrzymy poza podium olimpijskie, na których wręczane będą recyklowane medale, zauważymy władze, które wbrew światowej opinii publicznej wciąż zezwalają na okrutne i przestarzałe komercyjne wielorybnictwo. Te oceaniczne olbrzymy odgrywają istotną rolę w utrzymaniu zdrowych oceanów i w walce z ociepleniem klimatu. Zamiast strzelać do nich harpunami z ładunkami wybuchowymi, Japonia powinna dołączyć do grona krajów zjednoczonych w wysiłkach na rzecz ochrony ich populacji i siedlisk.”
Uzgodnione w 1982 roku moratorium Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (International Whaling Commission, dalej IWC) na komercyjne połowy wielorybów, pomogło odbudować populacje wielorybów, prawdopodobnie ratując kilka ich gatunków przed wyginięciem. Jednak ich ogólna liczba wciąż pozostaje niewielka, część nadal jest zagrożona wyginięciem, a na wszystkie z nich czyhają zagrożenia związane z połowami, kolizjami ze statkami, zmianami klimatycznymi oraz zanieczyszczeniem chemicznym, śmieciami i hałasem.
Od 1987 r. japońscy wielorybnicy zabili ponad 15 000 wielorybów, wykorzystując
specjalne zezwolenia na prowadzenie badań naukowych, faktycznie będące jedynie przykrywką do zabijania wielorybów dla zysku. Zasadność stosowania przez Japonię “naukowej klauzuli wielorybniczej” została odrzucona przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w 2014 roku. W czerwcu 2019 roku Japonia formalnie opuściła IWC i kontynuowała zabijanie wielorybów już bez żadnych pozorów nauki, czyniąc to otwarcie jako wielorybnictwo komercyjne.
Chociaż Japonia zaprzestała wielorybnictwa na Oceanie Południowym, kontynuuje je na północnym Pacyfiku. Czyni to mimo, że nadal obowiązuje międzynarodowy zakaz połowów wielorybów w celach komercyjnych, dotyczący zarówno wód międzynarodowych, jak i wód terytorialnych poszczególnych krajów. Odstępując od IWC i kontynuując zabijanie wielorybów, Japonia łamie prawo międzynarodowe.
List organizacji kończy się następującą konkluzją: “Naukowcy szacują, że w okresie poprzedzającym przemysłowe wielorybnictwo populacje wielorybów fiszbinowych zatapiały w dnie oceanu do 1,9 mln ton dwutlenku węgla rocznie. Jest to równoważne usunięciu z naszych dróg co roku 410 000 samochodów. Zabijanie i przetwarzanie wielorybów uwalnia węgiel z powrotem do atmosfery. (…) Wzywamy japoński rząd do skorzystania z tej okazji, aby odesłać zabijanie wielorybów do podręczników historii i zademonstrować zaangażowanie w ochronę waleni i naszej planety.”
Sygnatariuszami listu są organizacje Humane Society International, Whale and Dolphin Conservation, ORCA, Environmental Investigation Agency, Four Paws, Animal Welfare Institute oraz Cetacean Society International
Kontakt dla mediów: Iga Głażewska – iglazewska@hsi.org
Humane Society International
Organizacja broniąca praw zwierząt Humane Society International (HSI) i prowadzony przez nią azyl dla szympansów z okazji Światowego Dnia Szympansa, w tym roku chcą szczególnie upamiętnić Josepha Thomasa. Thomas przez ponad 40 lat opiekował się 60 szympansami, wykorzystywanymi wcześniej do badań w laboratoriach, które znalazły schronienie w specjalnym ośrodku w Liberii. W tym roku azyl Second Chance zostanie rozbudowany dzięki działaniom HSI, co poprawi infrastrukturę ośrodka.
Joseph Thomas miał pierwszy kontakt z szympansami przy okazji rozpoczęcia swojej pracy w ośrodku wykorzystującym te ssaki do przeprowadzania eksperymentów. Stało się to w 1979 roku. Kiedy w Liberii wybuchła wojna domowa nie opuścił tego miejsca i wraz z innymi współpracownikami zaopiekował się wykorzystywanymi wcześniej zwierzętami. W ten sposób udało mu się uratować szympansy które w połowie pierwszej dekady XXI wieku trafiły na sześć wysp położonych w ujściu rzek Farmington i Little Bassa. Po tym jak firma prowadząca badania z udziałem szympansów wycofała się, Thompson zaapelował o pomoc w utrzymaniu zwierząt. Na jego apel odpowiedziało HSI, zobowiązując się do dożywotniej opieki nad wykorzystywanymi wcześniej w laboratorium osobnikami.
Te szympansy nie były przystosowane do życia w naturze – mówi Dr Richard Ssuna, weterynarz z azylu Second Chance. – Zostały odebrane rodzicom, kiedy były małe i znały tylko życie w niewoli. Bez pomocy ludzi, takich jak Joseph nie przetrwałyby same. To on stał się ich najtroskliwszym opiekunem, poznając bardzo dobrze swoich podopiecznych. Zwierzęta bardzo mu zaufały i przez te wszystkie niespokojne lata wojen w Liberii, Joseph był zawsze z nimi. Jego śmierć w styczniu tego roku stanowi niepowetowaną stratę.
Obecnie czuwa nad nimi trzydziestoosobowy zespół HSI w Liberii, dostarczając szympansom pożywienie na wyspy, gdzie przebywają i zapewniając opiekę weterynaryjną. Obecnie HSI planuje budowę kliniki weterynaryjnej i kilku innych obiektów w azylu Second Chance. Projekt otrzymał już wszystkie niezbędne pozwolenia od liberyjskich władz.
Amanda Gray, która kieruje tym ośrodkiem podkreśla, że: Second Chance zapewnia warunki zbliżone do naturalnych w lasach mangrowych porastających wyspy. Szympansy mogą w nich swobodnie bytować. Niektóre z nich są już sędziwe—Samanta, Jimini Cricket i Brutus mają już ponad 40 lat. Przez cały okres pobytu w ośrodku obserwowaliśmy ich niezwykłą przemianę ze zwierząt niedożywionych i ciężko doświadczonych przez ludzi w radosne i zdrowe zwierzęta. Zobowiązaliśmy się do zapewnienia im jak najlepszych warunków przez kolejne 60 lat.
Dzięki wysiłkom Josepha Thompsona HSI uruchomiło również program edukacyjny skierowany do 25 lokalnych wspólnot i 12 szkół w Liberii. W ramach zajęć HSI promuje postawy szacunku wobec zwierząt i świata przyrody. Z kolei weterynarz z ośrodka zapewnia darmową opiekę dla zwierząt, w tym szczepienia psów i kotów. Oprócz tego wsparcie zasila specjalny fundusz, z którego finansowane są inwestycje w lokalną infrastrukturę, a pokarm dla szympansów jest kupowany od lokalnych rolników.
KRAKÓW—Nowy raport opublikowany w szóstą rocznicę zabicia lwa Cecila w Zimbabwe przez amerykańskiego myśliwego dowodzi, że Unia Europejska jest drugim największym importerem trofeów łowieckich na świecie po Stanach Zjednocznych. Publikacja “Polowania dla trofeów w liczbach. Rola Unii Europejskiej w światowych polowaniach na trofea“ przygotowana przez organizację Humane Society International/Europe ujawnia skalę tego importu – prawie 15 tysięcy trofeów łowieckich z 73 chronionych na świecie gatunków zostało importowanych do krajów UE w latach 2014-2018. Daje to średnią 3 tysięcy trofeów rocznie. Wśród gatunków, które stały się ofiarą europejskich myśliwych znalazły się lwy afrykańskie, słonie afrykańskie I krytycznie zagrożone nosorożce czarne. Na tej liście ofiar trofeistyki znalazły się również zebry, gepardy, bliskie wyginięcia azjatyckie owce dzikie, a nawet niedźwiedzie polarne. Ponad połowa tych trofeów była importowana do Niemiec, Hiszpanii i Danii. Spośród 889 lwów afrykańskich, które trafiły do państw UE, 229 trofeów pochodziło z lwów dzikich, takich jak znany na całym świecie Cecil.
Pomimo tego, że media skupiają się najczęściej na najbardziej spektakularnych przypadkach zabijania zwierząt dla trofeów z udziałem amerykańskich myśliwych, co miało miejsce w przypadku lwa Cecila uśmierconego przez dentystę Waltera Palmera lub żyrafy, która posłużya Rebece Francis do zrobienia sobie selfie, raport HSI wskazuje na europejskich myśliwych i ich udział w polowaniach dla trofeów, o czym nie jest już tak głośno. Okazuje się, że obywatele państw europejskich, w tym Polacy, regularnie wyjeżdżają za granicę w celu zastrzelenia charyzmatycznych gatunków zwierząt i przywiezienia sobie trofeów łowieckich z takiej “wycieczki”.
Analiza danych znajdujących się w bazie Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem (CITES) przeprowadzona przez HSI pozwoliła oszacować, że do UE każdego roku importowano średnio 2982 trofeów łowieckich, co daje średnio 8 trofeów wwożonych każdego dnia na terytorium wspólnoty. Jednocześnie w latach 2014-2018 import trofeów łowieckich wzrósł o 40%, pomimo niskiej akceptacji dla tego typu praktyk wśród mieszkańców UE – ponad 80% z nich nie popiera polowania dla trofeów i importu trofeów. W okresie objętym analizą tylko do Polski trafiło 744 trofeów łowieckich z różnych gatunków, w tym trofea z lamparta afrykańskiego, geparda, słonia afrykańskiego i nosorożca białego.
Statystyki dotyczące importu trofeów poszczególnych gatunków do UE w latach 2014-2018 wyglądają następująco:
3119 z zebr górskich Hartmanna,
1751 z pawianów niedźwiedzich,
1415 z niedźwiedzi czarnych,
1056 z niedźwiedzi brunatnych,
952 ze słoni afrykańskich,
889 z lwów afrykańskich, z których 660 pochodziło z okrutnej hodowli zagrodowej,
839 z lampartów afrykańskich,
794 z hipopotamów,
480 z karakali,
415 z kobów moczarowych,
297 z gepardów, przy czym UE jest największym importerem trofeów z gepardów na świecie,
65 z niedźwiedzi polarnych,
6 trofeów z krytycznie zagrożonego nosorożca czarnego.
Największymi importerami trofeów w UE są Niemcy, Hiszpania, Dania, Austria, Szwecja, Francja, Polska, Węgry, Czechy i Słowacja. Z kolei najwiekszymi eksporterami do państw europejskich są Namibia, RPA, Kanada, Rosja, Argentyna, Kirgizja i USA. Najwięcej lwów z okrutnej hodowli zagrodowej, zabijanych na zamkniętych wybiegach, trafiło do Hiszpanii, Polski, Węgier, Niemiec i Czech.
W latach 2014-2018 Polska importowała 744 trofeów łowieckich. Wsród 10 najczęściej przywożonych gatunków znalazło się osiem afrykańskich – lew afrykański, pawian niedźwiedzi, zebra górska Hartmanna, kob moczarowy (ponad 75% kobów pochodziło z hodowli zagrodowych), lampart afrykański, karakal, gepard i kotawiec sawannnowy.
Europejscy myśliwi zabiją wiele tysięcy dzikich zwierząt na całym świecie, w tym te należące do rzadkich, zagrożonych wyginięciem gatunków – mówi Iga Głażewska, Dyrektorka polskiego biura Humane Society International / Europe – Trofea trafiają również do Polski, chociaż badania opinii publicznej wyraźnie wskazują na to, że większość Polek I Polaków (87%) sprzeciwia się polowaniom dla trofeów na chronione gatunki, a 82% jest przeciwko polowaniom dla trofeów na wszystkie dzikie zwierzęta. Niestety, nasz kraj jest również drugim największym w EU importerem trofeów z lwów hodowanych w specjalnych zagrodach. Aż 96% wszystkich importowanych do Polski lwów pochodzi z polowań na zamkniętych wybiegach. W przypadku innych gatunków z tzw. Afrykańskiej “Wielkiej Piątki”, polscy myśliwi zabili i przywieźli 21 trofeów ze słoni afrykańskich i 20 z bliskiego zagrożenia nosorożca białego.
W momencie, kiedy świat dotyka kryzys bioróżnorodności i stajemy się świadkami wielkiego wymierania gatunków, nie możemy pozwalać zamożnym elitom na zabijanie zwierząt dla przyjemności
– dodaje Głażewska. – Jedyną motywacją takich osób jest pozyskanie części ciała dzikich zwierząt do przygotowania trofeów, którymi później “ozdobią” swoje kolekcje. Dlatego tak ważne jest pilne wprowadzenie zakazu importu trofeów łowieckich tak w całej UE, jak i w Polsce. Apelujemy do polskich władz o zmianę prawa, która uniemożliwi import i eksport trofeów z wszystkich gatunków zwierząt zabijanych poza granicami UE, dla przyjemności i wzbogacenia listy gatunków “zaliczonych” przez myśliwego.
Polowania dla trofeów nie wspierają ani ochrony przyrody ani lokalnych społeczności. Myśliwi płacą ogromne pieniądze, aby zabić najsilniejsze zwierzęta, którymi potem będą się chwalić jako medalowymi trofeami. Ich “osiągnięcia” są wpisywane do specjalnych ksiąg przez takie organizacje łowieckie, jak Safari Club International, które zachęcają do rywalizacji o zabicie jak największego zwierzęcia. Badania dowodzą, że tylko 3% dochodów z polowań dla trofeów trafia do lokalnych społeczności. Znacznie większe korzyści finansowe czerpią one z ekoturystyki, która promuje oglądanie żywych zwierząt w naturze.
Zabijanie największych i najsilniejszych zwierząt, uniemożliwia im odegranie niezwykle istotnej roli, jaką mają w przedłużeniu gatunku i utrzymaniu różnorodności genetycznej w obrębie populacji, do której należą – podkreśla Głażewska. – Zaburza to struktury socjalne w stadzie, naraża na większe zagrożenie pozostałe zwierzęta, których los zależy często od przetrwania najsilniejszego osobnika w grupie rodzinnej. Wykorzystywanie argumentu o rzekomo pozytywnym wpływie polowań na stan poszczególnych gatunków zakrawa na kpinę, co potwierdza rozrywkowy charakter polowań dla trofeów i tysiące selfie wykonywanych przez myśliwych przy ich ofiarach. Rozrywka garstki myśliwych nie może być ważniejsza niż zachowanie bioróżnorodności, kluczowej dla prawidłowego funkcjonowania życia na Ziemi. W takiej sytuacji oraz przy bardzo niskiej akceptacji dla polowań w polskim społeczeństwie, należy już teraz doprowadzić do zakończenia tego haniebnego procederu.
Kilka krajów europejskich wprowadziło już ograniczone zakazy dotyczące importu trofeów łowieckich. W 2015 roku Francja zakazała importu trofeów z lwów. Z kolei rok później, zakaz importu trofeów z ponad 200 gatunków wprowadziła Holandia. W lutym 2021 roku brytyjski premier zapowiedział, że jego rząd zamierza zakończyć ten proceder, a w marcu fiński parliament przedstawił prawo proponujące stosowny zakaz. HSI/Europe ma nadzieję, że opublikowany właśnie raport, pomoże kolejnym krajom zmienić prawo, tak aby zatrzymać import trofeów łowieckich do UE.
Zapraszamy dziennikarzy
30 czerwca br. HSI/ Europe zaprasza na specjalny webinar “Polowania dla trofeów: Narzędzie ochrony przyrody, czy zagrożenie dla dzikich zwierząt?” przygotowany we współpracy z parlamentarzystami europejskimi i organizacjami pozarządowymi. Osoby zainteresowane wydarzeniem są proszone o zarejestrowanie się na stronie: https://www.eventbrite.co.uk/e/trophy-hunting-conservation-tool-or- a-threat-to-wildlife-tickets-155634080725
Kontakt dla mediów:
Iga Głażewska, dyrektor krajowy – HSI/Europe w Polsce iglazewska@hsi.org, tel. 692395906.
Pobierz i przeczytaj raport https://bit.ly/raportTH
Działaj już teraz i dołącz do nas https://bit.ly/niedlatrofeow
Humane Society International
Największy rumuński niedźwiedż brunatny, nazywany Arturem, zginął w wieku 17 lat z rąk księcia Lichtensteinu Emanuela von und zu. To kolejny przykład nielegalnego zabijania gatunków chronionych unijnym prawem – alarmuje dyrektorka oddziału organizacji Humane Society International (HSI) w Rumunii, Andreea Roseti.
Zastrzelenie Artura powinno obudzić rumuńskie władze – mówi Roseti. – W sytuacji, kiedy niedźwiedzie znajdują się pod ochroną w Rumunii, okazuje się, że wciąż są celem polowań myśliwych dla trofeów. Zabicie przedstawiciela tego charyzmatycznego gatunku pokazuje funkcjonujące luki w systemie zarządzania jego populacją. Wciąż pilnie potrzebujemy dokładnego monitoring niedźwiedzi w Rumunii, policzenia ich populacji, a jednocześnie podejmowania działań, które pomogą rozwiązać konflikty występujące na linii niedźwiedź-człowiek i to bez użycia krwawych rozwiązań. Tylko wtedy, dzięki współpracy władz, organizacji pozarządowych i lokalnych społeczności, sprawimy, że ten największy europejski drapieżnik będzie odpowiednio chroniony.
Zgodnie z unijnym prawem niedźwiedź brunatny jest uznawany za gatunek podlegający ochronie ścisłej. Jednak w Rumunii zakaz polowań na niedźwiedzie zaczął obowiązywać dopiero od 2016 roku. Wciąż jednak dochodzi do odstrzału niedźwiedzi. Humane Society International przeanalizował dane z ostatnich lat, które wskazują na Rumunię, jako najpoważniejszego eksportera trofeów z niedźwiedzia w Europie. Szacuje się, że było to 250 przypadków. Kolejnymi krajami na liście, eksportujacymi takie trofea są Szwecja i Chorwacja. W opinii HSI takie polowania powinny być zakazane.
Nicolae Ștefănuță, poseł do Parlamentu Europejskiego uważa, że Dyrektywa Siedliskowa powinna być stosowana we wszystkich krajach europejskich. Nie ma miejsca na bezaprawie w tym zakresie – podkreśla Ștefănuță. – Rumunia nie powinna być celem krwawego safari dla zamożnych mysliwych w Europie. Zwróciłem się juz do Komisarza Sinkevičiusa z prośbą o to, czy nie zachodzą nieprawidłowości w zakresie raportowania i stosowania odstępstw od Dyrektywy Siedliskowej.
Czas skończyć z zabijaniem niedźwiedzi, a najlepszym sposobem na to, jest wprowadzenia zakazu obrotu trofeami z niedźwiedzi w Unii Europejskiej.
Więcej informacji: Iga Głażewska, Dyrektorka HSI w Polsce, iglazewska@hsi.org, tel. 692395906
Humane Society International
Kontrowersyjna hodowla lwów na lwich farmach w Republice Południowej Afryki jest bliska końca. Południowoafrykańskie władze chcą wprowadzić prawo, które ureguluje hodowanie w niewoli dzikich zwierząt i handel nimi. Nowe regulacje będą obejmować słonie, lwy, lamparty i nosorożce.
Minister Barbara Creecy potwierdziła, że nastąpi zarówno zamknięcie hodowli lwów, jak i wprowadzenie zakazu handlu tymi zwierzętami. Szacuje się, że w RPA istnieje 260 ośrodków hodowlanych, w których przebywa od 8 do 11 tysięcy tych drapieżników. Przetrzymywane w komercyjnych hodowlach lwy są skazane na ogromne cierpienie i bezlitośnie eksploatowane. Najpierw wykorzystuje się lwiątka na potrzeby turystów, gotowych zapłacić za selfie z kocim maluchem. Kiedy dorosną sprzedawane są myśliwym, którzy mogą zastrzelić zwierzę na specjalnie wygrodzonych wybiegach. Część lwów jest zabijana na potrzeby handlu lwimi kośćmi.
Audrey Delsink, Dyrektorka Działu Ochrony Przyrody w organizacji Humane Society International Africa nie ma wątpliwości, że jesteśmy świadkami bardzo ważnej decyzji: To wielki dzień dla południowoafrykańskich lwów, co jest możliwe dzięki przyjęciu przez rząd RPA rekomendacji dotyczących zakazu hodowli tych zwierząt. Już nigdy więcej lwy nie będą cierpieć w skandalicznych warunkach, tylko po to, aby ktoś mógł zarobić na selfie z nimi, a potem skazać na odstrzał w zamkniętym wybiegu lub wykorzystać ich ciała na produkty wykonane z kości. Wiele osób, które przyjeżdżają do RPA nie zdaje sobie sprawy, co stoi za hodowlami, które oferują im możliwość zrobienia sobie zdjęcia z lwiątkiem, które później zostanie sprzedane myśliwym lub przerobione na produkty o rzekomo leczniczych właściwościach.
Lew jest dziś zagrożonym gatunkiem, uznawanym za narażony na wyginięcie przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody. Pomimo zakazu handlu kośćmi dzikich lwów, wprowadzonego przez Konwencję Waszyngtońską, RPA mogło eksportować produkty wykonane ze zwierząt przetrzymywanych w hodowlach. Warto podkreślić, że w rzeczywistości rozróżnienie pochodzenia kości nie jest możliwe. W ten sposób do obrotu moga być również wprowadzane kości dzikich osobników. Z analizy Humane Society International wynika, że w latach 2014-2018 RPA wyeksportowało 4176 trofeów z lwa, co czyni ten kraj jednym z największych eksporterów lwów na świecie.
W naturze lwiątka przebywają z matką przez 18 miesięcy, a lwica nie przystępuje do rozrodu dopóki nie skończy procesu wychowania swojego potmostwa. Tymczasem na lwich farmach małe lwy są zabierane matce zaraz po narodzeniu, co ma zmusić samice do urodzenia kolejnych lwów, sprzedawanych później myśliwym. Jednocześnie właściciele takich hodowli zarabiają na turystach, wabiąc ich mozliwością bliskiego kontaktu z lwami.
Więcej informacji: Iga Głażewska, Dyrektorka HSI w Polsce, iglazewska@hsi.org, tel. 692395906
Humane Society International
Koreańscy obrońcy i obrończynie praw zwierząt łączą siły, aby uratować 50 psów przed eutanazją na farmie psiego mięsa w mieście Yongin, po tym, jak zakład został zamknięty przez władze. Psy zostały znalezione przez ratowników. Zostały zamknięte w pustych, metalowych klatkach, bez wody i odpowiedniego jedzenia, po tym jak czterech rolników prowadzących farmę wyprowadziło się z nieruchomości po nakazie rozbiórki wydanym przez lokalne władze. Farma działała z naruszeniem krajowych przepisów o ochronie zwierząt. Humane Society International/Korea, LIFE, KoreanK9Rescue i Yongin Animal Care Association wkroczyły do akcji, aby wspólnie z lokalnymi władzami uratować psy i umożliwić rozbiórkę budynków.
Zamknięte w małej klatkach, niektóre psy były przetrzymywane tuż obok rzeźni, co sprawiało, że przejawiały oznaki głębokiej traumy, widząc i słysząc, jak inne psy są zabijane. Wszystkie psy – zarówno koreańskie psy jindo, jak i mastiffy, rasy często promowane przez przemysł jako „mięsne” – a także „Tiny Tim”, mały terier, pozostawiony przez farmera, znajdują się teraz opiekę weterynaryjną, a następnie zostaną przetransportowane do tymczasowych schronisk HSI w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, gdzie będą mogły znaleźć rodziny adopcyjne.
Nara Kim, kierująca kampanią HSI/Korea na rzecz zamknięcia psich farm w tym azjatyckim kraju, podkreśla: „Te psy naprawdę potrzebowały naszej pomocy, ponieważ bez planu ratunkowego władze poddałby je eutanazji. Wiedzieliśmy, że musimy działać szybko, aby je uratować. Dobrze się stało, że HSI, LIFE, KK9K i YACA współpracują razem jako jeden zespół, aby uratować te psy. Te właśnie wysiłki pokazują, że rośnie presja na zamknięcie przemysłu związanego z produkcją psiego mięsa w Korei Południowej. Psy były w bardzo złym stanie, wychudzone, przestraszone i żyły w strasznych warunkach. Wstrząsający był również widok miejsca uboju, z porzuconym sprzętem do porażania prądem i nożami. Z przerażeniem myślę, jak wiele psów straciło tam życie. Im szybciej uda nam się położyć kres przemysłowi produkcji psiego mięsa, tym szybciej zobaczymy koniec cierpienia zwierząt.”
Wiele psów cierpiało z powodu niedożywienia, bolesnych chorób skóry i obolałych łap spowodowanych przetrzymywaniem na drucianej podłodze klatek. Inne miały również bolesne i niezaleczone rany głowy i uszu. Wiele zwierząt bardzo bało się ludzi, pozostawały skulone w klatkach.
In-Seob Sim, prezes LIFE uważa, że: „Minęło 30 lat od uchwalenia w Korei ustawy o ochronie zwierząt, jednak nadal wiele zwierząt nie jest odpowiednio chronionych. Urzędnicy państwowi powinni stworzyć i wdrożyć politykę zakazującą uboju psów na mięso. Nie powinniśmy dłużej narażać na to nieszczęście przyszłych pokoleń psów.”
Hyun Yu Kim, założyciel KoreanK9Rescue dodaje: „Znaczące jest to, że wszystkie te psy otrzymują szansę na nowe życie, zamiast poddania ich eutanazji czy po prostu zamiast zabicia w rzeźni. Jednak nadal istnieje niezliczona liczba psów hodowanych na mięso, które strasznie cierpią. Wzywamy rząd do pilnego działania, przekładającego się na wprowadzenie zakazu handlu psim mięsem oraz na objęcie ochroną psów.”
Miyeon Ki z Yongin Animal Care Association mówi: „Jestem do głębi poruszony tą misją, ratującą życie 50 psom, które zdołały przeżyć. Po tych dramatycznych wydarzeniach wreszcie znalazły szansę na ponowne życie. Uważam, że wysiłek ratowania życia w każdej trudnej sytuacji wynika z wiary w sens ratowania zwierząt.”
Yang-Jin Cho, z Wydziału Ochrony Zwierząt, z miasta Yongin podkreśla, że: „Urzędnikom miejskim naprawdę było żal tych psów. Mieli nadzieję, że można coś zorganizować, aby zapewnić psom lepsze szanse na godne życie. Jesteśmy zatem naprawdę szczęśliwi, że grupy obrońców zwierząt były w stanie pomóc i dać psom należną im przyszłość.”
Humane Society International/Korea, która zlikwidowała 17 hodowli psów w swoim kraju, prowadzi kampanię na rzecz wprowadzenia w Korei Południowej ustawodawstwa, które położyłoby kres handlowi psim mięsem. Najnowsze badania opinii publicznej zlecone przez HSI/Korea i przeprowadzone przez Nielsen pokazują rosnące poparcie dla wprowadzenia zakazu tej praktyki. Okazuje się również, że prawie 84% mieszkańców Korei Południowej twierdzi, że nie je lub nie zamierza jeść mięsa z psa, a prawie 60% popiera zakaz obrotu psim mięsem.
Fakty:
Szacuje się, że na tysiącach farm w Korei Południowej przetrzymuje się około 2 milionów psów.
Większość mieszkańców Korei Południowej nie spożywa mięsa z psa, a coraz większa część ludności kraju postrzega psy jedynie jako zwierzęta towarzyszące.
Chociaż nie stanowi to części kulinarnego mainstreamu dla większości mieszkańców Korei Południowej, mięso psa jest najbardziej popularne podczas tzw. letnich „dni Bok”, przypadających w lipcu i sierpniu, w kontekście rzekomo leczniczych właściwości mięsa psa w czasie gorących i wilgotnych miesięcy letnich.
Ostatnie zdecydowane działania władz zorientowane na ograniczenie przemysłu produkcji mięsa z psów obejmują zamknięcie rzeźni psów Taepyeong (największej w kraju) przez Radę Miasta Seongnam w listopadzie 2018 r., a następnie, w lipcu 2019 r., zamknięcie rynku mięsa z psów Gupo w mieście Busan, oraz deklarację burmistrza Seulu z października ubiegłego roku, że miasto jest „wolne od uboju psów”. W listopadzie 2019 roku Sąd Najwyższy uznał, że hodowca psów, który porażał psy prądem, naruszył ustawę o ochronie zwierząt. Był to wyrok, który może mieć ogromne konsekwencje dla przemysłu, który prawie całkowicie stosuje porażanie prądem elektrycznym jako metodę uśmiercania psów.
Wspomniane zamknięcie farmy zostało przeprowadzone w ramach obostrzeń sanitarnych związanych z epidemią COVID-19.
*Nielsen online research conducted August/September 2020. Total sample size 1,000 people across six major cities in South Korea (Busan, Daegu, Incheon, Gwangju, Daejeon, Ulsan) weighted and representative of South Korean adults (aged 18+).
Przemysłowe fermy futrzarskie w Kolumbii Brytyjskiej są wylęgarnią globalnych pandemii i muszą zostać zdelegalizowane — twierdzi HSI/Canada
Humane Society International
MONTREAL—Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała raport — globalną ekspertyzę na temat pochodzenia wirusa SARS-CoV-2 — w którym wskazuje hodowlę zwierząt futerkowych jako obszar zainteresowania w poszukiwaniu źródeł pandemii koronawirusa. Autorzy ekspertyzy, przeprowadzonej we współpracy z Chinami, sugerują, że dzikie zwierzęta intensywnie hodowane dla ich futer oraz do innych celów mogły zostać zakażone na fermach, a następnie przewiezione na targ dzikich zwierząt, gdzie doszło do wybuchu epidemii.
Na tzw. mokrych targach w Chinach handlarze wystawiają, sprzedają i zabijają różne gatunki dzikich i domowych zwierząt, w tym gatunki podatne na wirusy SARS, takie jak norki, jenoty i lisy. Miliony tych zwierząt są hodowane dla futer w Chinach i w innych regionach świata, w tym także w Kanadzie.
W raporcie stwierdzono, iż pojawienie się wirusa u ludzi za pośrednictwem żywiciela pośredniego stanowi „prawdopodobną lub wysoce prawdopodobną” drogę rozwoju epidemii. Wśród wymienionych w raporcie szczegółowych zaleceń pojawiło się wezwanie do przeprowadzenia badań na obecność wirusów SARSr-CoV w hodowlach dzikich zwierząt, które potencjalnie mogą zostać zakażone, w tym „tych hodowanych dla futer, takich jak norki i jenoty na fermach w Chinach, krajach Azji Południowo-Wschodniej oraz w innych regionach”. W raporcie zauważono ponadto, że „SARS-CoV-2 dość szybko przystosowuje się do organizmów podatnych na niego zwierząt (takich jak norka). Rosnąca liczba zwierząt, u których stwierdzono podatność na SARS-CoV-2, obejmuje zwierzęta hodowane w zagęszczeniach wystarczających do tego, by umożliwić potencjalne enzootyczne występowanie wirusa”.
W 2018 roku (ostatnim, dla którego dostępne są dane) na kanadyjskich fermach futerkowych zabito ponad 1,7 miliona norek oraz ponad 2300 lisów. Dotychczas odnotowano dwa ogniska COVID-19 w przemysłowych hodowlach zwierzą futerkowych w Kanadzie — oba przypadki miały miejsca na fermach norek w Kolumbii Brytyjskiej.
Kelly Butler, menedżer ds. kampanii na rzecz dzikich zwierząt w Humane Society International/Canada, mówi: „Wzywamy rząd Kolumbii Brytyjskiej do podjęcia natychmiastowych działań w kierunku zakończenia hodowli zwierząt futerkowych w naszej prowincji. Przemysł ten jest źródłem ogromnego cierpienia zwierząt i budził sprzeciw ze strony ogromnej większości mieszkańców prowincji, jeszcze zanim odkryto, że fermy stanowią rezerwuary dla rozwoju COVID-19. Kraje na całym świecie zamykają przemysłowe fermy futrzarskie w odpowiedzi na stwarzane przez nie poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego oraz dobrostanu zwierząt. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego, by rząd Kolumbii Brytyjskiej przymykał oko na te namacalne zagrożenia i zezwalał na dalszą działalność tych niehumanitarnych, niebezpiecznych i ekonomicznie nieopłacalnych fabryk futer”.
Dr Peter Li, China Policy Expert w Humane Society International, dodaje: „Raport WHO stanowi poważne i wyraźne ostrzeżenie przed tym, jak ogromne zagrożenie dla zdrowia publicznego niesie ze sobą przetrzymywanie dzikich zwierząt na przepełnionych fermach w niehigienicznych i niehumanitarnych warunkach — dotyczy zarówno hodowli szczurów bambusowych i borsuków do celów spożywczych, pangolinów do celów tradycyjnej medycyny, jak i jenotów czy norek do produkcji futer. Tłoczenie milionów zwierząt w tych bezdusznych obiektach przemysłowych stwarza doskonałe warunki dla rozwoju pandemii. Jeśli nie zakażemy hodowli zwierząt na futro i handlu dzikimi zwierzętami, będziemy nadal grać w rosyjską ruletkę z bezpieczeństwem publicznym w skali globalnej”.
Fakty:
Od kwietnia 2020 r. ogniska COVID-19 odnotowano na co najmniej 422 fermach norek w 11 różnych krajach w Europie i Ameryce Północnej, w tym w Kanadzie (2 fermy), Danii (290 ferm), Francji (1 ferma), Grecji (23 fermy), we Włoszech (2 fermy ), na Litwie (2 fermy ), w Holandii (69 ferm), Polsce (1 ferma), Hiszpanii (4 fermy), Szwecji (13 ferm) oraz w Stanach Zjednoczonych (16 ferm).
Nieliczne fermy futrzarskie działające na terenie Kolumbii Brytyjskiej istnieją wyłącznie w celu produkcji artykułów dla branży odzieżowej. Zapewniają one nieliczne miejsca pracy, degradują środowisko lokalne, stanowią istotne zagrożenie dla zdrowia publicznego i pochłaniają miliony dolarów poprzez rządowe ulgi podatkowe.
W 2018 roku — ostatnim, dla którego dostępne są dane — na fermach futrzarskich w Kolumbii Brytyjskiej zabito niemal 270 000 norek.
85 procent mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej sprzeciwia się zabijaniu dzikich zwierząt dla futer (badanie Research Co. z 2020 r.).
W 2014 roku, działające na terenie Kolumbii Brytyjskiej Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwa wobec Zwierząt (BC SPCA) przeprowadziło na jednej z ferm futrzarskich śledztwo, w którym ujawniono skandaliczne warunki hodowli, rażące zaniedbania i ogromne cierpienie zwierząt. U wielu osobników stwierdzono brak kończyn, palców i uszu, a jedno ze zwierząt — dotknięte tajemniczym paraliżem — musiało zostać poddane eutanazji na miejscu.
Rodrigo Santoro, Pom Klementieff, Maggie Q i inne znane osobistości wspierają kampanię Humane Society International
Humane Society International
WASHINGTON—Hollywoodzcy twórcy filmowi i aktorzy połączyli siły z Humane Society International przy produkcji krótkometrażowej animacji poklatkowej „Save Ralph”, wzywającej do zaprzestania testowania kosmetyków na zwierzętach na całym świecie. Choć praktyka ta jest zakazana w 40 krajach, w większości regionów świata nadal jest całkowicie legalna, a w niektórych nawet powraca, skazując niezliczoną rzeszę zwierząt na niepotrzebne cierpienie i śmierć.
Gwiazdy takie jak Taika Waititi, Ricky Gervais, Zac Efron, Olivia Munn, Pom Klementieff czy Tricia Helfer postanowiły wspólnie z HSI podjąć próbę zmiany tego stanu rzeczy, udzielając swoich głosów w filmie „Save Ralph” — animacji, która rzuca światło na cierpienie zwierząt laboratoryjnych oraz zachęca konsumentów i decydentów do włączenia się w dążenia HSI do zakazania tego procederu. Autor scenariusza i reżyser filmu Spencer Susser („Hesher”, „The Greatest Showman”), producent Jeff Vespa („Voices of Parkland”) oraz wytwórnia AllDayEveryDay zaprosili do współpracy pracownię Arch Model Studio prowadzoną przez mistrza marionetek Andy’ego Genta, którego zadaniem było powołać Ralpha do życia. Oprócz wersji angielskiej film jest dostępny także po portugalsku, hiszpańsku, francusku i wietnamsku — do tych wersji językowych głosów udzielili między innymi Rodrigo Santoro i Denis Villeneuve. Dodatkowo Maggie Q wsparła kampanię wiadomością wideo.
Animacja, wraz z materiałami edukacyjnymi na temat aktualnej sytuacji związanej z prowadzeniem testów na zwierzętach, jest dostępna na hsi.org/ralph
Jeffrey Flocken, prezes Humane Society International, mówi: “Animacja Save Ralph to sygnał alarmowy przypominający nam o tym, że wciąż są zwierzęta, które cierpią dla naszych kosmetyków. Nadszedł czas, byśmy zjednoczyli się w dążeniu do zakazania tego procederu na całym świecie. Obecnie mamy do dyspozycji liczne sprawdzone metody zapewniania bezpieczeństwa produktów bez wykorzystywania zwierząt. Nie ma więc żadnego usprawiedliwienia dla poddawania zwierząt takich jak Ralph cierpieniu w celu testowania kosmetyków lub ich składników”.
Bohaterem filmu jest rzecznik kampanii HSI, króliczek Ralph (z głosem Taiki Waititiego), który opowiada i pokazuje, jak wygląda jego codzienne życie jako „testera” w laboratorium toksykologicznym. Kampania HSI #SaveRalph podejmuje trudny temat prowadzenia testów na zwierzętach w oryginalny i niespodziewany sposób — historia jednego królika rzuca światło na los niezliczonych przedstawicieli tego oraz innych gatunków zwierząt, które nawet w tej chwili cierpią w laboratoriach na całym świecie. Celem kampanii jest zaangażowanie odbiorców do wsparcia inicjatywy ostatecznie zakazującej testowania kosmetyków na zwierzętach.
Spencer Susser, reżyser filmu „Save Ralph”, mówi: “Zwierzęta w laboratoriach, gdzie testowane są kosmetyki, nie mają wyboru. To na nas spoczywa obowiązek wzięcia ich w obronę. Gdy pojawiła się okazja stworzenia nowej kampanii dla Humane Society International, od razu wiedziałem, że film poklatkowy będzie idealnym środkiem przekazu. W obliczu przerażającej prawdy na temat tego, jak traktowane są zwierzęta, każdy z nas ma ochotę odwrócić wzrok. Chciałem poprzez ten film stworzyć coś, co będzie niosło czytelnie przesłanie, jednak nie będzie zbyt ciężkie w odbiorze. Liczę na to, że widzowie zakochają się w Ralphie i będą chcieli walczyć o niego oraz inne podobne mu istoty, tak byśmy mogli raz na zawsze zakazać testów na zwierzętach”.
Mistrz marionetek i scenograf Andy Gent dodaje: „Piękno animacji polega na tym, że można w niej przekazać niezwykle złożone historie, przedstawiając je w subtelny i edukacyjny sposób. Poprzez nasz miniaturowy świat modeli i marionetek, ożywionych techniką poklatkową, chcemy zwrócić uwagę na misję, jaką jest zaprzestanie prowadzenia testów na zwierzętach do produkcji kosmetyków. Wszyscy jesteśmy bardzo zaangażowani w to, co robimy. Byłoby wspaniale, gdyby nasz projekt ratowania Ralpha przyniósł większy, szerszy efekt”.
Jeszcze przed publikacją filmu Taika Waititi napisał na Twitterze: “Wkrótce zobaczycie coś naprawdę fajnego. Jeśli po obejrzeniu filmu natychmiast go nie pokochacie, to znaczy, że nienawidzicie zwierząt i już nie możemy być przyjaciółmi. #SaveRalph.”
Ricky Gervais mówi: „Badania na zwierzętach zwyczajnie zbudzają we mnie złość. Nie ma usprawiedliwienia dla wkrapiania chemikaliów do króliczych oczu czy faszerowania nimi szczurów tylko po to, by wyprodukować szminkę albo szampon. Nauka rozwinęła się na tyle, by dać nam rozwiązania niewymagające udziału zwierząt i pozwalające położyć kres temu strasznemu okrucieństwu — czas, by nasze człowieczeństwo dotrzymało tempa”.
Tricia Helfer dodaje: “Jestem miłośniczką zwierząt od wielu lat. To dla mnie zaszczyt móc udzielić mojego głosu w tej ważnej i poruszającej kampanii HSI mającej na celu zakończenie okrucieństwa, jakim jest prowadzenie testów na zwierzętach dla kosmetyków. Choć udało nam się poczynić pewne postępy w niektórych krajach, w skali globalnej nadal tysiące niewinnych stworzeń takich jak Ralph każdego dnia jest poddawanych cierpieniu. Nadszedł czas, by to zmienić”.
Troy Seidle, wiceprezes HSI ds. badań i toksykologii, mówi: “Łatwo jest założyć, że to firmy kosmetyczne są problemem, jednak w rzeczywistości są one kluczowym elementem rozwiązania. To prawo musi zostać zmienione. Liderzy branży kosmetycznej, tacy jak Lush, Unilever, P&G, L’Oréal czy Avon, wspólnie z nami podejmują działania na rzecz wprowadzenia faktycznego zakazu testowania produktów na zwierzętach na największych rynkach świata. Zatrudniliśmy królika Ralpha jako rzecznika tej sprawy, tak by pomógł nam doprowadzić do ostatecznego przyjęcia tych przepisów.
Kampania koncentruje się na 16 krajach obejmujących Brazylię, Kanadę, Chile, Meksyk, Republikę Południowej Afryki oraz 10 państw Azji Południowo-Wschodniej. Dodatkowo dwie organizacje partnerskie, Humane Society of the United States oraz Humane Society Legislative Fund, skupiają się na legislacji Stanów Zjednoczonych. HSI staje również w obronie obowiązujących już zakazów, na przykład w Europie, gdzie pewne instytucje próbują wykorzystać lukę prawną, żądając nowych testów składników kosmetycznych na zwierzętach w ramach prawa chemicznego. Nasz film skieruje uwagę na te kraje, popychając je w stronę przyszłości wolnej od okrucieństwa, zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa i konsumentów.
Najważniejsze fakty na temat testowania kosmetyków na zwierzętach:
W niektórych częściach świata króliki takie jak Ralph są unieruchamiane w specjalnych blokadach, a produkty kosmetyczne i ich składniki są wkrapiane do ich oczu i nakładane na wygoloną skórę pleców. Wykorzystywane są także świnki morskie i myszy, którym substancje chemiczne rozprowadza się na ogolonej skórze lub na uszach. Zwierzętom nie są podawane żadne środki znieczulające, a po zakończeniu testów wszystkie zostają uśmiercone.
Prowadzenie testów na zwierzętach do produkcji kosmetyków jest oficjalnie zakazane w 40 krajach świata. HSI i organizacje partnerskie odegrały kluczową rolę w wywalczeniu zakazów tego procederu w państwach takich jak Indie, Tajwan, Nowa Zelandia, Korea Południowa, Gwatemala, Australia, a także w 10 stanach Brazylii. Zakazy takie obowiązują również w Turcji, Izraelu, Norwegii, Szwajcarii i na Islandii, a także w niektórych stanach USA: w Kalifornii, Illinois, Nevadzie i Wirginii. Pięć innych stanów — New Jersey, Maryland, Rhode Island, Hawaje oraz Nowy Jork — aktualnie rozważa przyjęcie podobnych ustaw delegalizujących testowanie kosmetyków na zwierzętach, a w tym roku pod obrady Kongresu ma ponownie trafić projekt ustawy federalnej o nazwie Humane Cosmetics Act (Ustawa w sprawie humanitarnej produkcji kosmetyków).
Unia Europejska zakazała w 2013 r. wszelkich testów kosmetyków na zwierzętach, jednak obecnie ta bezprecedensowa decyzja jest podważana przez Europejską Agencję Chemikaliów, która żąda od producentów testowania na zwierzętach substancji chemicznych stosowanych wyłącznie w kosmetykach. Dowiedz się więcej, klikając tutaj.
Na świecie dostępnych jest ponad 2000 marek kosmetyków „wolnych od przemocy” (ang. cruelty-free). Należą do nich m.in. Lush, Garnier, Dove, Herbal Essences oraz H&M. Firmy te wytwarzają swoje produkty, wykorzystując składniki o udowodnionym bezpieczeństwie stosowania oraz nowoczesne narzędzia oceny bezpieczeństwa bez udziału zwierząt. Choć nie istnieje jeszcze pojedynczy globalny przewodnik po zakupach bez przemocy, HSI uznaje serwisy takie jak LeapingBunny.org, BeautyWithoutBunnies, Logical Harmony, ChooseCrueltyFree i Te Protejo za przydatne źródła wiedzy.
HSI ostrzega, że nawet kosmetyki cruelty-free będą zagrożone, jeśli prawo dotyczące bezpieczeństwa chemicznego nadal będzie wymagało nowych testów na zwierzętach w odniesieniu do składników chemicznych stosowanych wyłącznie w kosmetykach. Z tego powodu priorytetem kampanii #SaveRalph jest nie tylko delegalizacja testów na zwierzętach, ale również zdecydowana obrona istniejących zakazów.
Poza dążeniem do wprowadzenia zakazów prawnych HSI współpracuje również z partnerami w celu opracowania programu szkoleniowego w zakresie zapewniania bezpieczeństwa produktów bez udziału zwierząt, tak by pomóc mniejszym firmom i organom rządowym przejść z badań na zwierzętach na stosowanie nowoczesnych metod bez udziału zwierząt. Metody takie są już szeroko dostępne i lepiej zapewniają bezpieczeństwo ludzi niż badania na zwierzętach.
Dowiedz się więcej na hsi.org/ralph.
BRUKSELA—Podczas wydarzenia online dotyczącego przeglądu unijnej dyrektywy w sprawie przestępstw przeciwko środowisku—zorganizowanego we współpracy z grupą posłów do Parlamentu Europejskiego MEPs for Wildlife—organizacje Humane Society International/Europe oraz International Fund for Animal Welfare wezwały do uznania czynów przestępczych przeciwko dzikiej przyrodzie za poważną działalność przestępczą.
Dr Joanna Swabe, Senior Director of Public Affairs w HSI/Europe, mówi:
„Niestety, handel dziką fauną i florą jest często postrzegany jako wysoce dochodowa działalność o niskim ryzyku, co czyni ją bardzo atrakcyjną dla międzynarodowych sieci przestępczości zorganizowanej, zwłaszcza tych wyspecjalizowanych w przemytnictwie. Wiele organów ścigania traktuje nielegalny handel fauną i florą oraz inne formy przestępczości związanej z dziką przyrodą jako sprawy o niskim priorytecie, a wiele państw członkowskich UE nadal nakłada stosunkowo niskie kary za tego typu przestępstwa. W ramach europejskiej strategii ochrony różnorodności biologicznej Komisja Europejska zobowiązała się przeprowadzić przegląd obecnej dyrektywy w sprawie przestępstw przeciwko środowisku. Najwyższy czas, by przestępstwa związane z dziką przyrodą zostały uznane za poważną działalność przestępczą, która powinna podlegać surowym karom”.
Eleonora Panella, ekspert ds. kampanii w IFAW EU, dodaje:
„Potrzebna jest znacznie lepsza współpraca pomiędzy krajami członkowskimi Unii Europejskiej w zakresie zwalczania przestępczości międzynarodowej—zwłaszcza wtedy, gdy przestępstwa przeciwko środowisku, a w szczególności nielegalny handel dziką fauną i florą, zbiegają się z innymi formami przestępczości zorganizowanej, takimi jak pranie brudnych pieniędzy, handel narkotykami czy terroryzm. Przestępstwa przeciwko dzikiej przyrodzie mają bardzo szkodliwy wpływ na różnorodność biologiczną i przetrwanie gatunków, jednak z uwagi na brak surowych kar i niskie ryzyko zatrzymania lub postawienie przed sądem przestępcy uważają nielegalny handel dziką fauną i florą za stosunkowo mało ryzykowną działalność przynoszącą duże dochody. Komisja Europejska musi podjąć działania, które doprowadzą do tego, że przestępstwa tego typu przestaną się opłacać”.
Wydarzenie, którego gospodarzem była belgijska eurodeputowana Hilde Vautmans, gościło wielu wybitnych prelegentów, takich jak Catherine De Bolle, dyrektor wykonawczy Europolu, czy Jorge Rios, szef globalnego programu zwalczania przestępczości związanej z dziką przyrodą i lasami prowadzonego przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości. Uczestnicy wydarzenia dyskutowali nad tym, czy przestępstwa przeciwko dzikiej przyrodzie należy uznać za poważną działalność przestępczą, która powinna być surowo karana, zwłaszcza w kontekście międzynarodowej przestępczości zorganizowanej.
Wśród panelistów znalazły się również następujące osoby:
Wouter van Ballegooij, urzędnik ds. przepisów i strategii politycznych w dziedzinie prawa karnego w Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. Sprawiedliwości i Konsumentów
Francesca Carlsson, dyrektor ds. prawnych w Europejskim Biurze Ochrony Środowiska
Daan van Uhm, kryminolog w Instytucie Prawa Karnego i Kryminologii, Uniwersytet w Utrechcie
Mário Kern oraz Ondrej Koporec, Wydział Wykrywania Substancji Niebezpiecznych i Przestępstw Przeciwko Środowisku, Biuro Policji Kryminalnej, Słowacja
José Antonio Alfaro Moreno, szef zespołu Europejskiego Centrum Poważnej Przestępczości Zorganizowanej, Jednostka ds. Przestępczości Zorganizowanej w UE, Europol